Tego roku jesień zaczęła się wyjątkowo paskudnie, kiedy pierwszego września na peronie
9 ¾ rodzice żegnali swoje dzieci padał
ulewny deszcz. Najbardziej oddalona od pociągu i całego zgiełku stała wysoka,
chuda kobieta ubrana w czarny płaszcz, który chronił ją przed deszczem mówiła
coś do stojącego przed nią chłopca. Była tak samo chudy jak ona. Również miał
ostre rysy twarzy, jasną, ziemistą cerę i sięgające ramion czarne włosy.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze –
zapewniała syna.
- Nie martwię się jak tam będzie. – odparł
spokojnie chłopiec. – Martwię się że zostajesz z nim sama, mamo – dodał nieco
ciszej.
- Severusie… - westchnęła Pani Snape. – Nie z NIM
tylko z twoim ojcem.
Severus prychnął tylko z pogardom.
- Poradzę sobie. A teraz zobacz… Czy to nie ci
Evansovie, którzy mieszkają przecznicę dalej ?
Kobieta dyskretnie wskazała synowi wzrokiem
oddaloną o kilka metrów czteroosobową rodzinę. Pani Evans była dość, pulchną
kobietom o długich włosach w rdzawym kolorze, przenikliwym spojrzeniu i ciepłym
uśmiechu. Natomiast Pan Evans był znacznie wyższy i o wiele szczuplejszy, a włosy
miał w brązowym, myszowatym kolorze. Nie był tak uśmiechnięty jak żona. Wręcz
przeciwnie. Należał do osób niezwykle sztywnych i wcale nie wyglądał jakby się
cieszył że zewsząd otaczają go czarodzieje. Naprzeciwko rodziców stały dwie
dziewczynki. Jedna z nich była okropnie podobna do matki. Miała taki sam kolor
oczu i włosów. Jednak była o wiele szczuplejsza od Mary Evans. Druga
dziewczynka natomiast miała mysi kolor sięgających do pasa włosów i minę
podobnom do jej ojca. Dodatkowo wyglądała na wściekłą na siostrę, która za
wszelką cenę chciała temu zapowiedz. Po chwili cała rodzina oddaliła się od
pociągu pozostawiając jedną z córek samą sobie. Ruda rozejrzała się naokoło i
napotkawszy wzrok Severusa uśmiechnęła się i pomachała do niego.
- Niedługo napiszę do ciebie. Trzymaj się. –
powiedziała do syna Eileen i ucałowała go w czoło. – No leć. – dodała wskazując
na stojącą samotnie na peronie Lily. Severus uśmiechnął się do matki i podbiegł
do dziewczynki.
- Cześć – przywitała go.
- Cześć – odparł chłopiec. – Nie zaczekali aż
pociąg ruszy? – spytał.
- Petunia…. – westchnęła ciężko Evansówna. – Ona
mnie znienawidziła. Wszystko przez to że jadę do Hogwartu – poskarżyła się
przyjacielowi, a w jej szmaragdowych oczach zabłysły łzy.
- No to co?
- To moja siostra! – oburzyła się.
- Nie martw się... Ona jest po prostu zazdrosna, bo
nie jest taka…taka… wyjątkowa jak ty – powiedział Snape, a na jego bladych
policzkach pojawił się malowniczy rumieniec.
- Tak myślisz? – spytała słabo spoglądając w jego
ciemne jak małe węgielki oczy.
- Jestem tego pewny – zapewnił ją z uśmiechem.-
Wsiadamy?
- Wsiadamy – odparła tym razem pewnie i
zdecydowanie Lily Evans, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Oboje
wsiedli do Ekspresu Hogwart. Z niemałym trudem dwójka pierwszorocznych znalazła
wolny przedział.
- Jak myślisz? Gdzie zostaniesz przydzielony? –
zagaiła Lily, kiedy już odłożyli swoje bagaże i usiedli.
- Jestem pewny że trafię do Slytherinu jak moja
matka – odparł z dumą. Chciał jeszcze zapytać gdzie jego przyjaciółka chciałby
trafić, ale nie zdążył, bo drzwi od ich przedziału otworzyły się i wparowała do
środka trójka chłopców. Wyglądali jakby byli w ich wieku. Jeden z nich, ten,
który wszedł pierwszy miał przydługawe, kasztanowe włosy, które niesfornie
opadały na ciemne oprawki, sporych okularów zasłaniających miodowe oczy. Zaraz
za nim pewnym krokiem wszedł inny, nieco wyższy od pierwszego. Miał niemal tak
czarne i długie włosy jak Severus i błękitne oczy, a na twarzy malował mu się
łobuzerski uśmieszek. Wyglądał na okropnie pewnego siebie, bardziej nawet od
okularnika. Natomiast za tą dwójką wszedł do przedziału chłopak, który był ich
całkowitą przeciwnościom. Spokojny, chowający się za brązowym, wełnianym
swetrem blondynek z bliznom na twarzy.
- Witam, witam! – zacmokał okularnik. – James
Potter. Do usług – przedstawił się kłaniając nonszalancko i całując Lily w
dłoń, co się Severusowi wcale nie spodobało. Natomiast sama całowana miała dość
mieszane uczucia.
- A to jest Syriusz Black – wskazał na
czarnowłosego. Ten również ukłonił się w stronę Lily, a Severusa obdarzył
nieprzyjemnym, pogardliwym spojrzeniem.
- Remus. – przedstawił blondyna, który skinął
jedynie nieśmiało głową.
- i… Chłopaki, gdzie Peter?
- Peter! – wrzasnął Syriusz wychylając się na
korytarz. Po krótkiej chwili do przedziału przydreptał rudy grubas niosący w
masywnych rękach zapas słodyczy chyba na cały rok. Chłopak, który przedstawił
się jako James widząc to wywrócił teatralnie oczami.
- Peter.. Zepsułeś całe wejście – warknął
oskarżycielsko.
- S-sory, James. – wybąknął chłopak, a Lily odchrząknęła wymownie przypominając im
że nie są tu sami.
- Ahh… Przepraszam. – otrząsnął się chłopak – Może
usiądziesz ? – spytał przymilnie.
- Powiedziałabym że to miłe z twojej strony gdyby
nie fakt że to nasz przedział. – ofuknęła go. Severus był pewny że to go
odstraszy, ale James uśmiechnął się jedynie, a w jego oczach pojawił się dziwny
błysk. Usiadł obok Evans i zaczął ja dalej nagabywać.
- To jak masz na imię?
- A co cię to obchodzi? – warknęła oschle
przenosząc wzrok na okno.
- Ty wiesz jak mam na imię – odparł jakby to
wszystko wyjaśniało. – i mogę ci obiecać że prędko nie zapomnisz – dodał
puszczając do niej perskie oko. Lily
spiorunowała go wzrokiem w stylu „No chyba nie” jednak James nic sobie z tego
nie robił.
- W każdym bądź razie w dobrym tonie jest
przedstawienie się, kiedy ktoś inny już się przedstawił. To jak ? Jak masz na
imię śliczności ty moja ?
Blondynek, którego James przedstawił jako Remusa
wywrócił wymownie oczami, a Syriusz uśmiechnął się pod nosem.
- Lily Evans – powiedziała wreszcie. – I nie
nazywaj mnie tak!
- Jak sobie życzysz, Moja Droga… - powiedział
Potter kłaniając się znów głupkowato.
- A ten tu to…? – zaczął Syriusz wskazując ruchem
głowy na Severusa.
- Mój przyjaciel! – oznajmiła z większą mocą Ruda.
– Severus.
Tym razem to Syriusz wywrócił oczami.
- To jak myślisz… Do którego domu cię przydzielą?
– spytał James całkowicie ignorując obecność Severusa, który patrzył jak z
słowa do słowa coraz bardziej przysuwa się do Lily i szlag trafiał go na
miejscu.
- Chciałabym do Slytherinu.
Lily spojrzała na Snape’a, a na jego twarzy pojawił
się lekki uśmiech.
- GDZIE?! Do Slytherinu? Dlaczego? – spytał
zdziwiony, ale i zawiedziony Potter.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. Trafi tam mój jedyny
przyjaciel, więc…
- A o to że tam idą zawsze takie oślizgłe typki jak
ten twój Smarkeus.
- SEVERUS – poprawiła Jamesa dziewczyna.
- Nie ważne – westchnął Syriusz.
- A to w takim razie jeśli wolno spytać to ty gdzie
chcesz iść jak jesteś taki mądry, Potter – syknął wściekły Severus.
- Wolno, wolno – odparł. Unisł dumnie głowę i udał
że podnosi do góry niewidzialny miecz. - Do
Gryffingoru gdzie kwitnie męstwa cnota! Jak mój ojciec.
Severus prychnął pod nosem pogardliwie.
- Masz z tym jakiś problem? – warknął okularnik
obrzucając go wściekłym spojrzeniem.
- Nie... – odparł ciemnowłosy chłopak, ale
drwiący uśmieszek, który malował mu się na ustach mówił coś innego. – Skoro
wolisz mieć krzepę zamiast mózgu…
James i Syriusz poderwali się ze swoich miejsc i
podeszli do Severusa, a w oczach mieli chęć mordu.
- A ty gdzie byś chciał trafić skoro brakuje ci i
tego i tego? – syknął Syriusz.
James ryknął śmiechem.
- Jak jesteś taki mocny w słowach to wstań i
rozwiążmy to jak należy – powiedział Syriusz rzucając chłopakowi wyzywające
spojrzenie. Zapowiadała się bójka. Lily już miała interweniować, kiedy drzwi do
przedziału znów się otworzyły i stanęła w nich dość niska, drobna dziewczynka o
bujnych lokach w kolorze słonecznego blondu sterczące każdy w inną stronę.
Miała na sobie całą w falbankach jasnoróżową sukienkę usianą czerwonymi
kropkami, a do tego kontrastujące z różem i czerwieniom zielone rajstopki i
błękitne kalosze. Niby nic nie pasowało do niczego, a jednak razem z jej
włosami i pogodnym uśmiecham tworzyło jedną, logiczną całość.
- Cześć! – zawołała od progu. – Czy jest tu może….
O kurde!
Zapewne chciała zapytać czy mają wolne miejsce, ale
nagle wywaliła swoje migdałowe oczy na wierzch przyglądając im się z
przerażeniem. Po kilku sekundach takiego wpatrywania się zatrzasnęła drzwi i
czym prędzej pobiegła korytarzem dalej.
Severus pomyślał że to naprawdę dziwna dziewczyna. Niby co ją tak
przestraszyło? Snape’owi przyszło do głowy że to może przez niego. W końcu za
pierwszym razem, kiedy spotkał Lily też się go bała. Zrozumiał że to nie o
niego chodziło dopiero, kiedy zauważył że Syriusz patrzy na drzwi za którymi
zniknęła dziewczyna z takim uśmieszkiem z jakim jego kumpel przedstawiał się
Evans.
- To ona? – spytał Potter z rozbawieniem.
- Ona – odparł Syriusz, a jego głos brzmiał jakby
był w jakimś transie. – Przepraszam Panie, Panów i Wycierusa, ale obowiązki
wzywają. – dogadał już normalnym tonem i czym prędzej wyszedł z przedziału.
Udał się biegiem w tą samą stronę co owa dziwna dziewczyna.
- Clarke! – dało się jeszcze usłyszeć jego wołanie.
- A ty co się tak gapisz, Wycierus?! – syknął James
i pchnął chłopaka na ścianę.
- Przestań! – krzyknęła Lily wstając z miejsca.
- Dobrze. Przestanę, ale jak powiesz temu swojemu
Smarkeusowi żeby sobie stąd poszedł.
- SEVERUSOWI!
- Inaczej nie dojedzie do Hogwartu w jednym
kawałku. – syknął okularnik całkowicie ignorując poprawkę dziewczyny. Spojrzał
na nią wyczekująco.
Lily przez chwilę wyglądała jakby biła się z
myślami po czym powiedziała cicho :
- Sev, może lepiej będzie jeśli…
Snape momentalnie posmutniał. Niby rozumiał że to
dla jego dobra, ale nieco go zawiodła.
- Jeśli tego sobie życzysz... – powiedział spokojnie
próbując ratować swoją dumę.
- No już. Raz, dwa, trzy... – mówił okularnik z
triumfującym uśmieszkiem. Severus obdarzył go najpodlejszym spojrzeniem na
jakie mógł się zdobyć i zgarnąwszy swój kufer wyszedł z przedziału.
No i co teraz? Gdzie mam iść? – myślał zdołowany.
Snuł się przez chwilę po korytarzu próbując
odnaleźć jakiś pusty przedział gdzie będzie mógł się po użalać nad sobą w
spokoju. Jednak takowego nie znalazł. Po dłuższej chwili zobaczył że w jednym z
nich siedzi tylko jeden chłopak. Od niechcenia pchnął szklane drzwi.
- Można? – spytał jakby od niechcenia. Blondwłosy
chłopak, który siedział samotnie na ławce tóż obok okna podniósł niechętnie
wzrok znad jakiejś książki. Możeył go przez chwilę wzrokiem po czym odparł
równie obojętnym tonem :
- Jasne.
Chłopak machnął leżącą koło niego różdżką,
wymruczał jakieś zajęcie i kufer Severusa nagle znalazł się na odpowiednim
miejscu. Blondyn znowu wzrokiem powędrował do tekstu. Snape był pod wrażeniem.
- Jestem Severus – powiedział wciąż oszołomiony.
- Severus – powtórzył blondyn. – Seveus i co dalej
?
- Severus Snape. – odpowiedział siadając
naprzeciwko niego.
- Lucjusz Malfoy. – przedstawił się dumnie
spoglądając na chłopaka. Jego głos. Było w nim coś takiego że każdemu
słuchającemu najmłodszego Malfoy’a ciarki przechodziły po plecach.
- Nie kojarzę nazwiska. Jesteś szlamą? – spytał
bez ogródek wlepiając w ciemnowłosego chłopaka swoje lodowate, stalowe
tęczówki.
- Nie do końca.. Moja matka jest czarownicom.
- Półkrwi..? – spytał blondyn z niesmakiem. - Jak
się nazywa ?
- Eileen Prince.
- No, tak. To rozumiem – zacmokał, a wyraz jego
twarzy nieco złagodniał. – Chyba się mnie nie bałeś, co ?
- Nie – skłamał Sevewerus.
- Słabo kłamiesz, wiesz? – spytał z rozbawieniem. –
Jeszcze się zdążysz nauczyć.
- Jedziesz na drugi rok ?
- Nie.
- Na trzeci ? – spytał czarnowłosy z
niedowierzaniem.
- Na pierwszy – odpowiedział spokojnie Lucjusz
Malfoy.
- To jak ty to…? – spytał zaszokowany pokazując na
zmianę na różdżkę chłopaka leżącą spokojnie na siedzeniu i na swój kuter.
- Ojciec mnie uczył. Zależy mu żebym był najlepszy.
Zresztą mi też.
- Pewnie trafisz do Slytherinu.
- Pewnie tak. Podobnie jak cała moja rodzina.
Ich spokojną rozmowę przerwała wpadająca do
przedziału dziewczyna. Severus od razu rozpoznał w niej ową dziwną dziewczynę
co nazwisku Clarke za którą wybiegł Syriusz.
- Błagam. Schowajcie mnie – pisnęła. Wyglądała
faktycznie na wypłoszoną. Wzrok jej latał po całym przedziale poszukując
bezpiecznej kryjówki. Po zmierzeniu wzrokiem obydwóch chłopców uznała chyba że
to Lucjusz jest silniejszy, bo wskoczyła pomiędzy niego, a okno i łapiąc za
jego ramię wyszeptała :
- Proszę. Ukryj mnie. On nie daje mi spokoju.
Arystokrata spojrzał na dziwną blondynkę trzymającą
się kurczowo jego ramienia jakby było jej jedyną deską ratunku i Seveus w jego
stalowych oczach zobaczył taki sam błysk jaki widział w oczach Jamesa gdy
patrzył na Lily. Po chwili rozbrzmiał krzyk Syriusza :
- Clarke! Wyłaź! Przede mną się nie ukryjesz.
Dziewczyna pisnęła słysząc to i ścisnęła jeszcze
mocniej ramię Malfoy’a. Snape teraz był pewny że to musiało go boleć, ale z
niewiadomych przyczyn nic jej nie powiedział. Zaraz za głosem pojawił się w
drzwiach jego właściciel.
- Tu jesteś! – zawołał Syriusz. – A ty to kto? –
spytał z pogardą patrząc na trzymanego przez jego znajomą chłopaka. Blondyn
spojrzał na Clarke, po czym wstał dumnie.
- Lucjusz Malfoy. A ty to kto?
- Syriusz Black.
Obaj chłopcy przez chwile mierzyli się morderczym
wzrokiem. Pierwszy odezwał się Black.
- Przyszedłem po Clarke – oznajmił.
- To masz problem, bo ona nie chce z tobą iść, a
puki ona nie chce to nie pozwolę ci ją stąd zabrać – powiedział stanowczo Lucjusz.
- A ty to niby kto? Jej rycerz na białym koniu? –
prychnął Syriusz.
- Zamknij się, Black. – warknęła zza Lucjusza
blondynka.
- Przecież ty nie masz nic do gadania. I tak kiedyś
będziesz moja, więc po co robić z tego takie ceregiele.
- Nigdy – syknęła.
- Słyszałeś? – spytał z wrednym uśmieszkiem
blondwłosy arystokrata.
- Ona nie wie co
mówi.
- Nie rozumiesz że nie to znaczy nie? – dołączył
się Snape, któremu w sumie też się zrobiło trochę szkoda tej dziwnej
dziewczyny.
- No proszę, proszę… Kogo my tu mamy? Wcierus znowu
w akcji – powiedział pogardliwie. – James już cię wykurzył od Evans to się teraz
razem ze swoim szurniętym kumplem czepiasz MOJEJ Clarke?
- Po prostu stąd wyjdź, Black – syknał Lucjusz, który był
coraz bardziej wściekły.
- A jeśli odmówię? – spytał wyzywająco.
- To cię będę musiał wyprowadzić.
Lucjusz podniósł swoją różdżkę i ruszył w stronę
Syriusza, który widząc jego morderczy wzrok zaczął się cofać, aż w końcu sam
nie wiedząc kiedy wyszedł z przedziału na korytarz.
- I żebym cię więcej koło niej nie widział –
powiedział złowieszczo i zasuną mu drzwi tuż przed nosem. Lucjusz wziął głęboki
oddech i usiadł ponownie na swoim miejscu.
- Dziękuję – pisnęła cicho blondynka.
- Jakby ci się jeszcze naprzykrzał to z nim
pogadam. Lucjusz Malfoy.
Dziewczyna spojrzała niepewnie na dłoń Lucjusza
wyciągniętą w jej stronę.
- Melody Clarke – przedstawiła się pewnym siebie,
radosnym tonem, a na jej niewielkich, różowawych ustach pojawił się ciepły
uśmiech. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się do niej.
- A ty? – spytała Seveusa.
- Ja? – zdziwił się.
- Tak ty – roześmiała się. – Ty w końcu też
pomogłeś.
- Jaka to tam była pomoc… Tylko przeszkodziłem.
- Ale próbowałeś. To też się liczy. Z resztą to
jakaś tajemnica że nie chcesz powiedzieć jak masz na imię?
- W sumie to nie… Jestem Severus. Seveus Snape. -
odpowiedział niepewnie, a ta dziwna dziewczyna o imieniu Melody obdarzyła go
przepięknym, ciepłym uśmiechem. Miała w sobie coś takiego, kiedy się uśmiechała
że wszystkie troski wydawały się przestawać istnieć.
------------------------------------------------------
Wiem że wyszło trochę nudno, ale cierpliwości :) Następny rozdział nie pojawi się zbyt prędko, bo wyjeżdżam jutro, a i po rozpoczęciu roku będą się pojawiać mniej więcej co dwa tygodnie.
Buźki,
Melania Zabini
kochana, znajdź betę :) naprawdę, zobaczyłam kilka błędów (kobietom, pogardom). Rozdział fajny, czekam na dalej (możesz informować mnie na gg o nn?)
OdpowiedzUsuńWeny.
Zajrzałam tak przez przypadek, szukając jakichś fan ficków, i znalazłam to. Zaintrygowało mnie to, że opisujesz historię Severusa - spodobało mi się to.
OdpowiedzUsuńNiestety, jest dużo błędów. "Kobietom", "pogardom" - źle. Kobietą*, pogardą*.
Radzę sprawdzać pisownię niektórych słów i nauczyć się pisać dialogi:
[http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi] << To Ci pomoże, i proszę, skorzystaj z tego. Bo ja, jak to ja, mam obsesję na punkcie dialogów, a u Ciebie jest ich do groma. :___: Proszę Cię, przeczytaj wszystko od deski do deski i popraw. :3
Będę oczywiście zaglądać częściej, a na razie życzę powodzenia w pisaniu ^^
Oj, źle napisałam jedno zdanie.
Usuń*Mam obsesję na punkcie błędów w dialogach, a u Ciebie jest ich do groma
Gapa ze mnie D:
W ogóle nie mam pojęcia, dlaczego wcześniej nie znalazłam tej historii. W sumie dzisiaj wcale nie zamierzałam czegoś szukać, bo i tak już mam sporo fanfików do ogarnięcia, więc jakoś nie uśmiecha mi się, by zacząć czytać kolejny, ale po prostu, skoro już trafiłam na to opowiadanie, nie omieszkałam przeczytać zamieszczonych na blogu notek. Właściwie to zasługa Severusa. Bo gdyby nie jego nazwisko widniało w adresie i tytule opowiadania, raczej bym nie czytała, żeby nie dokładać sobie kolejnych opowiadań do czytania. I w tej chwili, przykro mi to mówić, ale zawiodłam się i historia mnie nie wciągnęła, więc mogłabym sobie odpuścić. Ale ja dam tobie szansę, a przede wszystkim temu opowiadaniu i poczekam na kolejny rozdział. Bardzo lubię ff poświęcone postaci Severusa, więc jestem z jednej strony bardzo ciekawa twoich pomysłów. Niestety, jak już wcześniej wspomniałam, albo tylko zamierzałam wspomnieć, nie zaskoczyłaś mnie niczym tym razem. W komentarzach wyżej już wspomniano o licznych błędach. To się oczywiście da naprawić, tylko trzeba poszukać bety. Ale martwi mnie coś jeszcze. Jakoś nie mogłam się skupić na tym rozdziale. Prolog poszedł gładko, bo był krótki. Jednak ta część... Było mnóstwo dialogów, które właściwie do niczego nie prowadziły. Lecz mam nadzieję, że wraz z kolejnymi rozdziałami będzie coraz ciekawiej i w końcu uda ci się mnie przekonać do czytania tej historii. Na razie prosiłabym, żebyś poinformowała mnie, jeśli pojawi się rozdział drugi i wtedy zobaczymy, co dalej będzie. Proszę, zaskocz mnie czymś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nika
A ja tam nie mam się do czego doczepić xD Uwielbiam Sev`a :3 A mnie tam Twoja historia wciągnęła :D Życze weny ;3 Mamm nadzieje ż eszybko dodasz kolejne rozdziały bo jak nie,to znajde i zadźgam xD
OdpowiedzUsuńOjei,zrobiło mi się tak uroczo przez Melody :D
OdpowiedzUsuńSev,już wiesz ,że go kocham więc co ja ci mogę więcej powiedzieć.Błędów złapałam ale błędy to mnie tam wiesz,są jak wisienka(nie znoszę wiśni) na olbrzymim pysznym torcie czyli całkowicie do przegapienia.
Czekam na więcej :D
Najpierw najmniej istotna sprawa. Tak od początku rozdziału sobie myślałam "kurcze może gdzieś tu będzie Lucek, w końcu Snape, Slytherin i te sprawy" no i proszę bardzo jest! Za co bardzo dziekuję ;).
OdpowiedzUsuńRozmowy Huncwotów z Lily i Snapem uważam za naprawdę udane, jedynie Syriusz w stosunku do Melody wydał mi się aż nazbyt zaborczy, no ale już taki jego urok.
No i właśnie sama sprawa Melody obdarzającej Severusa swoim pięknym uśmiechem, ahh nie mogę się doczekać ich znajomości! Zła jestem na siebie, że nie zdecydowałam się przeczytać tego rozdziału później, bo teraz dłużej muszę czekać na następny ;p.
Jedyne co mogę się przyczepić to jakieś tam drobne błędy gdzie zamiast "ą" jest "om", ale kimże ja jestem żeby cię poprawiać? Każdemu się zdarza, a ta ortografia nie przeszkadza w czytaniu na tyle, by z niego zrezygnować.
Pozdrawiam:*
[malfoy-issue]
Ciekawa wersja Severusa i Lucjusza. Troszkę delikatni, ale może w przyszłości się to zmieni. Huncwoci oddani przyjemnie tak, jak powinno być.
OdpowiedzUsuńMoże chciałabyś się wcielić w któregoś z nich i zobaczyć, jak to jest na żywo być czarodziejem?
levicorpus.forumpolish.com
Jestem po rqz pierwszy! :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie i mam nadzieję, że dodasz szybko następny rozdział. ♥
Zauważyłam kilka dobrze widocznych błędów, ale to już ktoś inny Ci pokazał. C;
Pozdrawiam i życzę weny. :*